Publiczność w moskiewskim Teatrze Bolszoj nakrzyczała w sobotę na Krzysztofa Pendereckiego
(23.11.1933 w Dębicy). Wzięła go za szefa rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej.
«Widzowie, którzy przyszli na operę Rodiona Szczedrina "Martwe dusze" według Nikołaja Gogola, wzięli siedzącego w loży dyrektorskiej, lubianego tu brodatego Polaka, za - również brodatego - szefa swojej Centralnej Komisji Wyborczej, Władimira Czurowa, uważanego za głównego winnego sfałszowania wyników rosyjskich wyborów.
To on właśnie miał zapewnić sukces putinowskiej partii Jedna Rosja w grudniowych wyborach do Dumy, bo - zdaniem wielu Rosjan - dopisał "partii władzy" głosy wyborców, którzy przy urnach w ogóle nie stanęli.
Na Pendereckiego posypały się więc złośliwe uwagi. Widzowie krzyczeli do niego: - "Czemu handlujesz martwymi duszami?", "Czurow to dzisiejszy Cziczikow!" (główny bohater "Martwych dusz", skupujący nazwiska zmarłych chłopów).
W poniedziałek na stronie internetowej festiwalu Złota Maska, w programie którego znalazł się spektakl, wyjaśniono widzom, z kim pomylili szefa CKW.
Informacjom rosyjskich mediów zaprzecza jednak Elżbieta Penderecka: - Nikt nie krzyczał, nic nie wiem o żadnym incydencie - stwierdziła w rozmowie z RMF FM. - Nikt nikogo nie pomylił, to absurdalne, ja nie mam na takie informacje żadnych odpowiedzi. To nonsens - dodała.»
(gazeta wyborcza.pl)
|