„It Might Be Time” to paranoiczny cień odbijający się na pięcie Achillesa. To przerażająca idea, że twoje mojo wyszło na spacer i może już nie wrócić. To poddawanie w wątpliwość, zastanawianie się: „czy ja wciąż to mam? Czy kiedykolwiek to miałem?”. Twój paranoiczny wewnętrzny obserwator drwiący z twojego własnego zaprzeczenia, każący ci się obudzić i zaakceptować, że skończył się twój okres ochronny. Dynamiczny, dosadny prog-pop, z pulsującym klawiszowym groove’em, przerywanym przez uderzenia niespokojnej perkusji i z elementami niespokojnego, wewnętrznego funku. Psychodeliczna bomba grożąca eksplozją – „It Might Be Time” to oręż, z którym Tame Impala podbije 2020 rok.

Kevin Parker w rozmowie z „The New York Times” na początku tego roku powiedział: – Wiele piosenek opowiada o idei przemijania, o flashbackach, które przewijają ci się przed oczami. Koncept przemijania czasu zawsze bardzo mnie pochłaniał. Jest w tym coś prawdziwie odurzającego.

(Kevin Parker / fot. Matt Sav)

Okładka albumu powstała we współpracy z fotografem Neilem Krugiem i symbolizuje wytwory ludzkości przechwycone przez naturę, jakby w mgnieniu oka.

W ostatnim półroczu Tame Impala wystąpiła na najważniejszych światowych festiwalach, w tym Coachelli, Primaverze, Lollapaloozie, ACL i wielu innych. W programie „Saturday Night Live” zespół wykonał poprzedni singel „Borderline”, który również znajdzie się na albumie „The Slow Rush”:

(Tame Impala)

Poprzedni album Tame Impala, „Currents” (2015), zapewnił zespołowi szereg nagród i wyróżnień, w tym nominację do Grammy. Kevin Parker zaczynał karierę w małych klubach na 200 osób. Obecnie jest jednym z najbardziej rozchwytywanych kompozytorów czy producentów. Współpracował z takimi gwiazdami jak Travis Scott, SZA, Lady Gaga, Mark Ronson, Kanye West, Kali Uchis, Theophilus London, Miguel, A$AP Rocky i wielu innych

(Paulina Grabska-Universal Music PL)